Louis Van Schoor | N E, encyklopedia morderców

Louis VAN SCHOOR



ZNANY JAKO.: „Zabójca z apartheidu” - „Zabójca z dumą”
Klasyfikacja: Seryjny morderca
Charakterystyka: Były policjant - Ochroniarz
Liczba ofiar: 7 - 39 +
Data morderstw: 1986 - 1989
Data urodzenia: 1951
Profil ofiary: Czarni mężczyźni (domniemani włamywacze)
Metoda zabójstwa: Strzelanie (pistolet parabellum 9mm)
Lokalizacja: Afryka Południowa
Status: Skazany na 20 lat więzienia w kwietniu 1992 r. Zwolniony w październiku 2004 r.

Skazany: 20 lat

Notatka: Najbardziej znanym przypadkiem jest Sybrand (Louis) van Schoor, ochroniarz i były policjant, który w ciągu kilku lat zastrzelił 39+ rzekomych włamywaczy. Po każdym incydencie sędziowie stwierdzili, że działał on zgodnie z prawem; ani razu nie został ostrzeżony przez policję czy sądy.

Byłwyrokdza siedem morderstw i dwie próby zabójstwa. Odkąd został skazany przez Sąd Najwyższy w kwietniu 1992 r., przebywa w więzieniu w więzieniu East London.


Serial Killer zwolniony warunkowo po odbyciu 12 lat 20-letniego wyroku

31 października 2004



seryjny morderca Louis van Ścinanieobjął i pocałował namiętnie swojego narzeczonego, kiedy został zwolniony warunkowo w piątek po odbyciu 12 z 20 lat spędzonych w więzieniu Fort Glamorgan we wschodnim Londynie. Awangarda Ścinaniezostał skazany w 1992 roku za siedem morderstw i dwie próby zabójstwa.

Z Ścinanie(53), były członek policyjnego oddziału psów i ochroniarz, trafił na pierwsze strony gazet na całym świecie, kiedy pojawiło się podejrzenie, że zabił 39 osób. Kiedyś przyznał się dziennikarzowi, że w latach 1986-1989 zastrzelił ponad setkę, kiedy był aktywnym ochroniarzem.

Jego modus operandi był za każdym razem taki sam: reagował na ciche alarmy lokali handlowych, a następnie strzelał do podejrzanych parabellum 9mm.

Jego córka, matka-morderczyni Sabrina van Ścinanie(23) odsiaduje 25 lat w tym samym więzieniu po wynajęciu zabójcy, który poderżnął jej gardło matce w 2002 roku. Zapłaciła mężczyźnie, by zabił jej matkę Beverly, ponieważ znęcała się nad nią fizycznie i słownie. Gdy zabójca dźgnął matkę, Sabrina czekała w sypialni z dzieckiem.

Przed procesem Sabrina życzyła sobie, aby jej ojciec zaopiekował się jej dzieckiem, mimo że kiedyś stwierdziła, że ​​napadł na jej matkę i groził, że ją zabije.

Z golić'narzeczony, Eunice de Kock(38), prawnik z Kapsztadu (ZA) będzie jego piątą żoną.

Z Ścinanieodbył briefing medialny natychmiast po jego zwolnieniu i wyraził swoje szczęście, aby ponownie dołączyć do społeczeństwa, opinia publiczna nie powinna osądzać go po jego przeszłości, ale po jego przyszłości. Zapytany przez dziennikarza o swoje ofiary, van Ścinaniestwierdził: Rodzinom i przyjaciołom moich ofiar przepraszam, jeśli moje działanie spowodowało ból i dyskomfort.


Zabójca 39+ wydany

6 listopada 2004

Człowiek nazwany najgorszym seryjnym mordercą RPA wkracza do Wimpy na podupadłej Esplanade we wschodnim Londynie.

Wysoki, opalony, wysportowany mężczyzna w średnim wieku jest otoczony z obu stron przez nastoletnią córkę.

Nazwisko tego mężczyzny o przenikliwych zielonoszarych oczach i charakterystycznej długiej brodzie można znaleźć obok Jeffreya Dahmera i Teda Bundy'ego na międzynarodowych listach seryjnych morderców.

„Skończyłem swój czas”. To Louis van Schoor – były policjant, który został ochroniarzem, który podobno zabił 39 osób i podobno zastrzelił aż 100.

Obecnie przebywa na warunkowym zwolnieniu po odbyciu 12 lat, czterech miesięcy i 13 dni swojego 91-letniego wyroku, który w rzeczywistości przełożył się na 20-letni wyrok.

Van Schoor zamawia napoje bezalkoholowe dla swoich córek, które opierają się i patrzą z miłością na swojego tatę, podczas gdy on rozgląda się uważnie po restauracji, zanim zaczyna mówić o przeszłości, o tym, jak więzienie sprawiło, że został narodzony na nowo, „odmieniony człowiek” i jego marzenia o przyszłość - przyszłość, która obejmuje piąte małżeństwo i farmę.

Jego narzeczona, Eunice de Kock, jest prawniczką z Kapsztadu, która nawiązała korespondencję z Van Schoorem po przeczytaniu o nim cztery lata temu.

Listy zamieniły się w rozmowy telefoniczne, a następnie wizytę w jego urodziny. Miłość rozkwitła i oboje się zaręczyli.

Kiedy rozmawiałem z De Kock po uwolnieniu jej narzeczonego, kipiała radością przebywania z mężczyzną, którego nazywa „bokkie” i „engel”, i dla którego planuje zrezygnować z prawa, by zacząć uprawiać ziemię w Namaqualand.

Daleki od troski o zakochanie się w masowym mordercy, De Kock wydaje się mieć słabość do takich morderców; podziwia także zabójcę apartheidu Eugene'a de Kocka, który odsiaduje 112 lat w Centralnym Więzieniu Pretoria.

Plany małżeństwa są jednak odsunięte na przyszłość, ponieważ jej ukochany jest na razie ograniczony do magisterium dzielnicy wschodniego Londynu. Nie wolno mu rozmawiać ani o swoim procesie, ani o doświadczeniach w więzieniu Fort Galmorgan we wschodnim Londynie, gdzie najwyraźniej był wzorowym więźniem.

Van Schoor planuje napisać książkę o swoim życiu, opowieść, która, jak mówi, „wyprostuje sprawę” i wyjaśni, że nie jest ani masowym mordercą, ani seryjnym mordercą, ale „bojownikiem przestępczości”.

Przedłużająca się strzelanina Van Schoora miała miejsce w czasie intensywnej polaryzacji rasowej pod koniec lat 80. - w czasie stanów wyjątkowych, masowej rewolty, białych represji i strachu.

A historia RPA, według Van Schoora – który w pewnym momencie planował złożyć wniosek o amnestię do Komisji Prawdy i Pojednania – ma wiele wspólnego z jego zabójstwami, chociaż on zaprzecza, że ​​były one motywowane rasowo.

Van Schoor mówi, że był w dużej mierze produktem swojego społeczeństwa i doświadczeń, które obejmowały specjalne szkolenie w policji i służby na ówczesnej granicy.

Zaprzecza jednak, że jego zabójstwa były motywowane żądzą krwi lub rasizmem. Mówi, że po prostu wykonywał swoją pracę tak, jak myślał w tamtym czasie, kiedy prawo pozwalało zastrzelić uciekającego podejrzanego w „obronie własnej”. Nazywa te zabójstwa „incydentami”.

„To nie miało nic wspólnego z rasą. Zajmowałem się wyłącznie ochroną własności ludzi” – mówi Van Schoor.

Modus operandi Van Schoora polegał na reagowaniu na ciche alarmy w lokalach handlowych i strzelaniu do intruzów z 9mm pistoletu – według zeznań sądowych osiem lub dziesięć razy.

Następnie dzwonił na policję, aby przybyć na miejsce, a jeśli ofiara przeżyła, zostałby aresztowany. Jeśli nie żyje, zabójstwo mogłoby spowodować jedynie rozprawę śledczą.

W ówczesnym stylu południowoafrykańskiego społeczeństwa ci „intruzi” byli czarni, a władze sądownicze białe – podział rasowy, który wyjaśnia, w jaki sposób ochroniarz mógł zastrzelić tak wielu ludzi bez podnoszenia brwi sędziego.

Kiedy kariera strzelecka Van Schoora w końcu i z opóźnieniem zwróciła uwagę opinii publicznej, pojawiły się przerażające relacje o ogromnej, brodatej postaci krążącej po ciemnych budynkach i strzelającej wielokrotnie do kulących się podejrzanych, którzy często byli nieuzbrojeni, a czasami strzelali w plecy podczas ucieczki.

Ale kiedy Van Schoor został postawiony przed sądem w ostatnich dniach apartheidu, miał więcej niż małe wsparcie w swoim rodzinnym mieście. Samochody z naklejkami I love Louis ilustrowanymi czarnym sercem przebitym kulami.

Dziś Van Schoor krzywi się na wzmiankę o tych naklejkach i wyrażanej przez nie polaryzacji rasowej. Mówi, że nie ma czasu dla rasistów, a jego więzienne doświadczenie sprawiło, że jest bardziej nieugięty, że różnice rasowe są nieistotne, a ludzie są ludźmi.

Eksperci wciąż spierają się, czy Van Schoora należy zaklasyfikować jako masowego mordercę, czy seryjnego mordercę. Sam zabójca odrzuca obie te etykiety.

— To bardzo dalekie od prawdy. Byłem bojownikiem o przestępczość” – powtarza wielokrotnie.

Van Schoor mówi, że firma ochroniarska, której był wówczas właścicielem, była odpowiedzialna za nadzorowanie siedmiu z dziesięciu firm we wschodnim Londynie i jego zadaniem było odstraszanie intruzów.

Jak można zastrzelić jedną osobę, a co dopiero dziesiątki?... „Nie mogę powiedzieć, że to łatwe, ale sądzę, że czas spędzony na policji przyzwyczaił mnie do strzelania i zabijania” – odpowiada.

Jednym z dziwniejszych aspektów opowieści o Van Schoorze, która ujawniła się, gdy kraj zaczął stawiać pierwsze kroki w kierunku negocjacji i upadku apartheidu, była jego rola w zwierzeniu się dziennikarzom o stale rosnącej liczbie zgonów.

Van Schoor robi wszystko, co w jego mocy, aby odwrócić uwagę mediów. Ale w rozmowie staje się jasne, w jaki sposób ujawnił dziennikarzom szczegóły swojej liczby strzelanin.

Jest elokwentny i szczery. Pomimo starannego rozważenia swoich odpowiedzi, unika bolesnych pytań o przeszłość, podczas gdy jego córki patrzą tymi samymi szarozielonymi oczami.

Więc do ilu ludzi naprawdę zastrzelił?... Nie pamiętam. Naprawdę nie wiem” brzmi mrożąca krew w żyłach odpowiedź.

Czyją twarz pamięta z ciemności w tych po godzinach pracy? Która ofiara się wyróżnia?

„Żadne”, brzmi odpowiedź.

„Nie pamiętam twarzy. Pamiętam pewne wydarzenia, sekwencje rzeczy” – mówi Van Schoor.

Czy jest mu teraz przykro?

„W 2000 roku ze względu na rehabilitację i postęp, jaki czułem po swojej stronie, a także wobec tak złego rozgłosu itp., podjąłem wysiłek nawiązania kontaktu z ofiarami, ich rodzinami. Nie mogliśmy tego zrobić.

„Potem poszedłem do mediów i publicznie przeprosiłem, słusznie lub niesłusznie. Przepraszałam za ból, cierpienie, jakie spowodowały moje czyny. Miałem na myśli to szczerze. Opinia publiczna spotkała się z ogromnym odzewem, ale do dziś nie mam z nimi (rodzinami/ofiarami) kontaktu”.

Nie ma też pojęcia, gdzie się znajduje i nie ma ochoty spotykać się ze swoim bete noire, młodym dziennikarzem, który w tym czasie pracował w lokalnej gazecie.

Każda rozwiązana historia morderstwa ma bohatera detektywa; w tym przypadku był to dziennikarz Patrick Goodenough, który badał pogłoski o Van Schoor po tym, jak początkowo uznał je za zbyt dziwaczne, aby mogły być prawdziwe.

To, co Goodenough i jego kolega, Dominic Jones, stopniowo zbierali z akt śledztwa, akt sądowych, wywiadów z ocalałymi i rozmów z dobrymi mieszczanami wschodniego Londynu, było mrożącą krew w żyłach dossier rzezi.

Goodenough walczył o wydrukowanie historii w obliczu nieśmiałych i niedowierzających redaktorów. W końcu historia o szybkim, niedbałym ochroniarzu ze wschodniego Londynu trafiła na pierwszą stronę Sunday Tribune.

To, co biały wymiar sprawiedliwości postrzegał jako jedynie skutecznego ochroniarza, świat postrzegał zupełnie inaczej. Rozgłos spowodował, że więcej osób zgłosiło się, z bardziej przerażającymi relacjami, głównie Black Sash, organizacji walczącej z apartheidem na rzecz praw człowieka. ..Twierdziło się, że Van Schoor wciągał ofiary do opuszczonych pomieszczeń, a następnie je rozstrzeliwał.

– Nigdy tego nie zrobiłem. Nigdy – mówi zwolniony warunkowo zabójca.

Ostatecznie Van Schoor został oskarżony o 19 przypadków zabójstwa i 21 usiłowania zabójstwa. Został skazany za siedem morderstw i dwie próby zabójstwa.

Zmieniono prawo, aby zapobiec podobnym strzelaniom ze strony pracowników ochrony.

Kiedy Van Schoor trafił do więzienia, mniej więcej wtedy, gdy zamordowano Chrisa Haniego, kraj balansował na krawędzi niepewnej przyszłości.

Van Schoor wyszedł z więzienia 10 lat w demokracji.

„Nie ma słów, aby opisać, jak to jest być wolnym, ale wciąż czekam, aby w pełni cieszyć się owocami demokracji” – powiedział.

Jego pierwszą wycieczką jako wolny człowiek był lunch ze starszą matką i krewnymi, ale Van Schoor mówi, że kłamie, częściowo z powodu uwagi opinii publicznej.

Co ciekawe, nie było praktycznie żadnej reakcji ze strony czarnej społeczności.

Cisza jest znacząca. Ofiary Van Schoora były czarne, biedne iw wielu przypadkach wędrowne. Kto wie, czy bliscy zmarłych i ocaleni wiedzą, że ta postać z ich koszmarów jest wolna.

Od spojrzeń innych stolików w Wimpy to zupełnie inna sprawa dla białych mieszkańców wschodniego Londynu. Ale Van Schoor nie chce uciekać z powodu swojej sławy.

„Skończyłem swój czas. Proszę ludzi, aby nie osądzali mnie na podstawie przeszłości, ale przyszłości” – powiedział Van Schoor.

Van Schoor może być wolny, ale Fort Glamorgan nie zniknął całkowicie z jego życia.

Jednym z ostatnich czynów Van Schoora przed opuszczeniem więzienia było pożegnanie się z inną córką, Sabriną, odsiadującą 25-letni wyrok za wynajęcie zabójcy do zamordowania jej matki, Beverley.

Proces Sabriny był czymś w rodzaju celebry na Przylądku Wschodnim, nie tylko dlatego, że jej obrona polegała na tym, że jej matka trzymała ją w więzieniu, aby nie mieszała się z czarnymi i czarnymi przyjaciółmi.

Sabrina zaskoczyła ludzi, oświadczając, że chce, aby jej ojciec opiekował się jej dzieckiem rasy mieszanej, które znajduje się pod opieką państwa i mówi, że jest szczęśliwe w domu zastępczym.

Przyrodni bracia Sabriny odrzucili dziecko, ale Van Schoor mówi, że kolor jego wnuka nie ma znaczenia. Ma nadzieję poznać małą dziewczynkę, ale nie będzie starał się zabrać jej z jej rodziny zastępczej.

– Niech zostanie tam, gdzie jest szczęśliwa i bezpieczna – powiedział Van Schoor.

Jego ostatnie słowa przed wyjściem z restauracji to: „Nie jestem seryjnym mordercą.Po każdym spotkaniu dzwoniłem na policję.


Zabójca apartheidu znajduje religię, ale nie wyrzuty sumienia

Sprawa uwolnionego rasistowskiego mordercy podkreśla odmowę białych wzięcia odpowiedzialności za przeszłość

Rory Carroll - The Guardian

piątek, 4 sierpnia 2006

Najbardziej płodny masowy morderca w RPA wypija kolejny łyk kawy, odchyla się na krześle i przerywa, gdy zapytany, czy to prawda, że ​​zastrzelił ponad 100 czarnoskórych osób. „Nie mogę się z tym kłócić” – mówi Louis van Schoor. – Nigdy nie liczyłem.

Siedzący na tarasie restauracji we wschodnim Londynie, nadmorskim miasteczku na Przylądku Wschodnim, były ochroniarz jest obrazem zrelaksowanej pewności siebie, chłonąc promienie słońca i wspominając swoje czasy jako bohatera apartheidu.

Wynajęty do ochrony białych firm w latach 80., podobno zastrzelił 101 osób, zabijając 39, w ciągu trzech lat. Niektórzy byli włamywaczami; inni byli przechodniami wciągniętymi z ulicy. Wszyscy byli czarni lub kolorowi, określenie dla osób rasy mieszanej.

Skazany za morderstwo, ale zwolniony z więzienia po 12 latach, Van Schoor nie okazuje skruchy. „Wykonywałem swoją pracę – płacono mi za ochronę mienia. Nigdy nie przeprosiłem za to, co zrobiłem.

Nie tylko on. Biali we wschodnim Londynie, którzy przymykali oczy na jego szał zabijania, nie przeprosili, a biali w ogóle, według czarnych duchownych i polityków, nie przyznali się do okrucieństw z czasów apartheidu.

Ta niechęć do odpokutowania została ujawniona w opublikowanej w zeszłym tygodniu książce The Color of Murder, autorstwa Heidi Holland, która bada krwawy ślad nie tylko Van Schoora, ale także jego córki Sabriny, która wynajęła zabójcę, by zamordował jej matkę.

Ta makabryczna opowieść prawdopodobnie ponownie rozpali debatę o tych białych, którzy unikają ducha Komisji Prawdy i Pojednania i szydzą z retoryki tęczowego narodu. „Opowieść dotyczy rodziny, ale jest to również historia podzielonego kraju i jego mieszkańców, którzy próbują znaleźć nowe sposoby życia ze sobą” – mówi pani Holland.

Od czasu zwolnienia dwa lata temu, po skorzystaniu z obniżenia kary dla wszystkich skazanych wydanych przez Nelsona Mandeli, gdy był prezydentem, 55-letni Van Schoor schudł, zgolił brodę i zachował niski profil, pracując jako brygadzista na farmie bydła poza Wschodnim Londynem.

Podczas jego procesu w 1992 r. biali mieszkańcy pokazali naklejki „I Love Louis” ozdobione trzema dziurami po kulach w krwawiącym sercu. Współczucie trwa, mówi Van Schoor. „Reakcja jest w 90% pozytywna. Nieznajomi mówią: „Hej, dobrze cię widzieć”.

Sędziowie i policja, wdzięczni za terror zaszczepiony Czarnym, zacierali jego ślady, dopóki lokalni dziennikarze i działacze na rzecz praw człowieka nie ujawnili, że masakra rozpada się jako apartheid. Van Schoor został skazany za siedem morderstw i dwie próby zabójstwa.

Po uwolnieniu w 2004 r. Van Schoor powiedział, że odnalazł Boga i poproszony, wyraził smutek krewnym swoich ofiar. „Przepraszam, jeśli któreś z moich działań sprawiło im ból”.

W wywiadzie w tym tygodniu próbował wyjaśnić swoje stanowisko. „Nigdy nie przeprosiłem za to, co zrobiłem. Przeprosiłem za wszelkie zranienia i bóle, które spowodowałem swoimi działaniami w trakcie mojej pracy”.

Dzięki zmienionemu wyglądowi i niskiemu profilowi ​​nie spotkał się z luzem. Niewielu czarnych ludzi go rozpoznaje, w tym księgarz, który przyjął jego zamówienie na „Kolor morderstwa”. Kiedy Van Schoor podał swoje nazwisko, grosz spadł. „Omal nie spadła z krzesła”, mówi z uśmiechem.

Czterokrotnie żonaty, a teraz zaręczony z miejscową kobietą, Van Schoor, mówiąc cicho i ostrożnie, mówi, że jest „szczęśliwy i zadowolony”. Ale nie wydaje się aprobować nowej Południowej Afryki. „Wszystko się zmieniło – postawy ludzi, obsługa w sklepach, to nie to samo”.

Wręcz przeciwnie, lamentują czarni przywódcy, jedna kluczowa rzecz pozostała taka sama: odmowa wielu białych przyznania się do przeszłych grzechów. Arcybiskup Desmond Tutu, laureat Pokojowej Nagrody Nobla, powiedział niedawno, że uprzywilejowana mniejszość, która kiedyś obawiała się zemsty, nie okazała wystarczającej wdzięczności za pokojowe włączenie do wielorasowej demokracji. Nkosinathi Biko, syn zamordowanego aktywisty walczącego z apartheidem Steve'a Biko, zauważył brak białych głosów podczas obchodów powstania w Soweto w czerwcu 1976 roku, kiedy to policja mordowała czarnoskórych uczniów. Liberalny biały komentator, Max du Preez, nazwał milczenie żenującym.

Nigdzie nie jest bardziej ogłuszający niż wschodni Londyn. Szaleństwo Van Schoora było możliwe dzięki białemu establishmentowi, który nie wzbudzał oburzenia, gdy jego ofiary gromadziły się, wiele z nich zubożałych dzieci, takich jak 13-letnia Liefie Peters, zastrzelona podczas ukrywania się w toalecie w Wimpy restauracji po włamaniu się, by ukraść gotówkę.

W tym tygodniu Jacques Durandt, 33-letni biały były członek sił bezpieczeństwa, zjadł ogródek z burgerami, z którego Van Schoor zapędził swoją ofiarę, bronił zabójcy. – Nie powiem, że jest mordercą. Dla niego to była praca.

Wannitta Kindness, 36-letni biały taksówkarz zaparkowany przed restauracją, mówi, że ochroniarz mógł zwolnić, nawet gdyby intruz był biały. — Ale nie znajdziesz białych ludzi włamujących się do miejsc.

Inni powtórzyli ten refren: odmawiano pracy zarezerwowanej dla osób czarnoskórych, atakowali przestępcy, nękani na ulicy, ofiary w RPA w dzisiejszych czasach mają bladą skórę i nie widzą powodu, by przepraszać. „Czarni nie chcą równości” – mówi Kindness. „Chcą być na szczycie”.

Wschodni Londyn może pochwalić się co najmniej jedną białą zwolenniczką harmonii rasowej: córką Van Schoora, Sabriną, lat 25. Kiedy jej ojciec był w więzieniu, zaszokowała białą społeczność, spotykając się z czarnymi mężczyznami i rodząc dziecko mieszanej rasy.

W 2002 roku, z przerażającą ironią, zatrudniła czarnego mężczyznę, by poderżnął jej gardło, twierdząc, że jest rasistowskim tyranem.

Sabrina van Schoor, skazana za morderstwo i wysłana do tego samego więzienia, co jej ojciec, przez niektórych czarnoskórych uważana jest za męczennicę. Wydaje się być popularna wśród współwięźniów w więzieniu Fort Glamorgan. – Ta dziewczyna nie jest taka jak biali na zewnątrz. Nic jej nie jest – mówi jeden z więźniów.

Przemawiając przez żelazne kraty, Sabrina van Schoor, potężnie zbudowana jak jej ojciec, mówi, że denerwuje się, że historia jej rodziny ponownie zostanie poddana publicznej analizie z powodu książki. — Obawiam się, że może otworzyć stare rany.

Gra obwiniania trwa w społeczeństwie prześladowanym przez morderstwa i przemoc

Za każdym razem, gdy ktoś zostaje zamordowany w RPA – co zdarza się około 50 razy częściej niż w Europie – rok 2010 przelatuje przez umysły administratorów piłki nożnej i polityków. Rok, w którym kraj organizuje Mistrzostwa Świata, stał się takim samym sprawdzianem zdolności RPA do samodzielnego rządzenia, jak wybory w 1994 r., które wprowadziły rządy większości.

Podczas gdy większość gospodarzy mistrzostw świata denerwuje się na pewnym etapie przygotowań, jeśli chodzi o pojemność stadionów lub systemy transportowe, w RPA problemem jest morderstwo. Tak jak przemoc groziła wykolejeniem pociągu pokojowego zmierzającego do rządów większości 12 lat temu, istnieją obawy, że wkrótce upokorzy kraj.

Jednym z najbardziej zagadkowych aspektów jest to, że przemoc, od dawna związana z napięciami wynikającymi z podziałów rasowych, nie zniknęła wraz z apartheidem. Statystyki są niewiarygodne; policja i rząd nie lubią ich zwalniać ze względu na ich wpływ na turystykę. Uważa się jednak, że jedynym krajem, który w ostatnich latach rywalizował z RPA pod względem przestępczości, była Kolumbia. Problem jest nieodłączny od życia w RPA.

Wina bywa zabarwiona perspektywą polityczną. Rząd obwinia nielegalnych imigrantów i przestępczość zorganizowaną. Rolnicy, którzy widzą sąsiadów zabijanych na samotnych domostwach, obwiniają ANC, który, jak twierdzą, jest po ich ziemi. Bogaci obwiniają biednych i, oczywiście, biali obwiniają czarnych. Zbrodnia zastępuje pogodę w small talk - aż do incydentu szczególnego okrucieństwa, takiego jak niedawny przypadek białego rolnika, który wrzucił czarnego robotnika rolnego do klatki lwów, aby został zjedzony żywcem.

Andre Brink z RPA padł ofiarą przestępstwa, gdy bandyci napadli na wiejską restaurację, w której jadł obiad z rodziną, zaatakowali ich i zamknęli w magazynie. Powiedział, że otrzymał powódź listów w odpowiedzi na artykuł, który napisał o tym doświadczeniu.

„Każdy z nich spotkał się, czy to osobiście, czy poprzez rodzinę i bliskich przyjaciół, z przykładami przemocy, która nie tylko zaciemnia wszystkie godne pochwały osiągnięcia naszej młodej demokracji, ale zagraża bardzo prawdopodobieństwu sukcesu tej demokracji” Brink powiedział.

David Beresford



Louis Van Schoor za darmo.